Prawie każdy facet, bardziej lub mniej świadomie interesuje się militariami. Mamy do dyspozycji strzelnice, w których pod czujnym okiem instruktora pobawimy się bez ryzyka odstrzelenia sobie stopy. Jeśli jednak to dla nas za mało... Z pomocą przychodzą repliki prawdziwej broni, w postaci ASG na kulki plastikowe, bądź wiatrówek, na kulki metalowe lub śrut diabolo. Takie właśnie cudo sprawiłem sobie już jakiś czas temu, ale przez cholerną zimę, nie było kiedy się tym pobawić.
Dzisiaj urządziłem porządny maraton strzelecki. Co mogę powiedzieć o tej broni? No cóż. Czy jest droga? Jest... Czy jest tania w eksploatacji? Absolutnie nie... Czy daje satysfakcje i radość? Tak, i to jak jasna cholera. Mój model ma napęd CO2, który do najtańszych nie należy, zapewnia jednak lepsze osiągi niż green gas i elektryki. Pistolet jest w całości wykonany z metalu, co w połączeniu z systemem odrzutu zamka po strzale sprawia wrazenie strzelania z broni ostrej. Nawet kopie (prawie) jak prawdziwa. Nawet rozkłada się jak prawdziwa (widać na zdjęciu).
Broń, 3 tysiące kulek, kupe kapsuł gazu oraz smar i okulary ochronne kupiłem za troszkę ponad 600 zł. Jest to dużo jak na wydatek z kategorii "zachcianek", ale po pierwszych kilku strzałach zaczyna być w pełni uzasadniony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz